O boronowskich pustelnikach
    O Dawnych lasach lublinieckich, które porastały tą okolicę od najdawniejszych czasów wspominają średniowieczne dokumenty. Wiemy, że do tutejszej puszczy obfitującej w grubą zwierzynę lubili przybywać na polowania książęta opolscy. Częścią tej rozległej kniei były lasy boronowskie. Ostatniego niedźwiedzia upolowano koło Boronowa w roku 1756, a watahy wilków były plagą dla okolicznej ludności aż do połowy XIX wieku. Do dziś dwa uroczyska w tych lasach nazywane są Wilczarniami, a jedno –Wolfstrybem.
    Od pierwszej połowy XVIII wieku aż do roku 1824 przebywali koło Boronowa pustelnicy. Byli to ludzie żyjący w odosobnieniu, stroniący od ludzi, oddający się modlitwie i pokucie.
    W tutejszych przepastnych lasach znajdowali oni doskonałe miejsce do kontemplacji. O pustelnikach tych wspominają stare kroniki i zapiski parafialne. Nie wiadomo dokładnie, kiedy się oni tu pojawili oraz ilu ich było. W dawnych księgach zgonów zapisani są: Kasper Kaleta zmarły w 1747 roku, brat Ambroży Erhard zmarły w 1781 roku i Mateusz Brol zmarły w 1824 roku. W księdze Bractwa Różańcowego widnieje zapis, że do zarządu bractwa powołany został w 1755 roku między innymi „…pobożny brat Canutus Wolff pustelnik z lasów boronowskich”. Podobno Rajchowa Góra , na której obecnie znajduje się rezerwat, swoją nazwę wzięła również od nazwiska jednego z nich. Ciekawa jest notatka z roku 1746 : „… zmarł Jan Kaleta, 7 –letni chłopiec od naszego pustelnika”. Należy się domyślać, że pustelnik Kasper Kaleta przebywał w leśnej pustelni wraz ze swoim kilkuletnim synkiem.
    Pustelnicy uczestniczyli czynnie w życiu parafialnym i byli otaczani powszechnym szacunkiem, a Ambroży Erhard odbył w latach 1750-51 pieszą pielgrzymkę do Rzymu, skąd przyniósł dla boronowskiego kościoła relikwie Krzyża Świętego. Fakt ten potwierdzony jest dokumentem wystawionym w roku 1750 przez Kurię Rzymską, który znajduje się w archiwum parafialnym.
    Do lat dwudziestych XX wieku zachowały się resztki kapliczki –pustelni. Kapliczka ta stała na skraju Rajchowej Góry, przy drodze, która do dziś nazywana jest Haleją Jana. Zachowała się taka nazwa, bo kapliczka ta była pod wezwaniem św. Jana Nepomucena. Podanie ludowe głosi też, że jeden z tych pustelników zbudował również w roku 1760 kapliczkę św. Jana Nepomucena w Dębowej Górze, która zachowała się do dziś. W tamtym roku jeszcze tej wsi nie było. Kolonia pruska Dębowa Góra założona została nieco później ( w 1774 r.).
    Jeszcze w pierwszych latach XX wieku można się było natknąć w lesie, koło Szklanej Huty na stare jabłonie i grusze, których pochodzenie przypisywano owym pustelnikom.
Artykuł pana Damiana Gołąbka opublikowany w Biuletynie informacyjnym Gminy Boronów 4/2017.
|