Kolonizacja niemiecka rozpoczęła się na Górnym śląsku już w średniowieczu, a szczególnie po najedzie Tatarów w 1242 roku. Książęta śląscy osiedlali wtedy na wyludnionych terenach osadników przybywających z Zachodu. Kolejna fala osadnicza nastąpiła w XVI wieku i związana była z rozwijającym się wtedy staro śląskim hutnictwem.
Od podboju Śląska przez Prusaków, to jest od połowy XVIII wieku kolonizacja prowadzona była na wielką skalę. Jej największe nasilenie nastąpiło za panowania Fryderyka II zwanego Wielkim (kolonizacja fryderycjańska), a szczególnie w latach 1770-1786. Była to wtedy akcja szczegółowo zaplanowana, która miała wzmóc eksploatację górnośląskich bogactw naturalnych i podnieść gospodarkę na tym podbitym terenie, uważaną za główne źródło potęgi militarystycznego Królestwa Pruskiego. Skupiska kolonijne miały też krzewić niemczyznę na tych słowiańskich terenach.
Akcję tę objęto wtenczas również powiat lubliniecki, a szczególnie jego silnie zalesioną północno-wschodnią część. W samej gminie boronowskiej założono dwie kolonie drwali ( Niwy i Dębowa Góra) oraz kolonię górniczą Zumpy. Natomiast w niedalekim sąsiedztwie powstały: Lisowska Kolonia, Nowa Hadra i Strzebińska Kolonia. Największą kolonię w powiecie była Dębowa Góra z 20 osadnikami, która stanowiła odrębną gminę, aż do 1920 roku. W pozostałych koloniach osiedlono po 10 rodzin. Pojedyncze rodziny osiedlone zostały również w Boronowie, Hucisku i Sitkach. To wtedy pojawiło się na tutejszym terenie wiele nowych nazwisk, jak: Eisermann, Reimann, Furmann, Buchenfeld, Hahn i wiele innych.
Równolegle z akcją osiedleńczą spadła wtedy na Górny Śląsk lawina rozporządzeń pruskich, które miały przyśpieszać jego germanizację. Nowo zakładanym osadom i folwarkom nadawano nazwy niemieckie, jak Eichberg, Sumpen, Nieven, Niederhof, Annahof, Erdmannshayn i inne. Zamieniono też wszystkie polsko brzmiące nazwy miejscowe, napisy na nagrobkach, szyldy sklepowe i niektóre nazwiska. Znajomości języka niemieckiego zaczęto wymagać od księży, nauczycieli, od służby dworskiej i leśnej, od osób zawierających związek małżeński oraz odbywających służbę wojskową. Akcja germanizacyjna przyniosła jednak nikłe efekty. Koloniści dość szybko ulegli miejscowym wpływom asymilacyjnym. Choć obowiązywały wprowadzone urzędowo niemieckie nazwy miejscowe, okoliczna ludność stosowała nadal w potocznym użyciu dotychczasowe nazwy rodzime. Kolonia Eichberg była Dębową Górą i wkrótce nawet oficjalnie wprowadzona została nazwa Dębowa góra, Niederhof pozostał Dołami, a pobliski Ludwiksthal-Wanielickim Pioskiem. Potwierdzenie tego można znaleźć w dawnych parafialnych księgach metrykalnych. Ludność posługiwała się językiem niemieckim tylko w urzędach, a dzieci tylko w szkole. W potocznym użyciu była nadal gwara śląska. I choć kolonizacja i germanizacja kontynuowane były również w XIX wieku, to zawsze "godało sie tu po ślonsku". Wymownym tego dowodem było m.in. stwierdzenie, które w roku 1845 wystosowaćł starosta lubliniecki w swoim meldunku do Rejencji Opolskiej:...masy ludności wiejskiej są właściwie polskie, mówią wyłącznie po polsku"!
|